Na początku chciałam powitać, na moim blogu. Podjęłam się wyzwania napisania o tym paringu. Może dla niektórych to dość nietypowy paring, dla mnie troszeczkę też. Mam nadzieję, że moja "twórczość" wam się spodoba. (o ile to w ogóle ktoś będzie czytał). Więc zapraszam na pierwszy rozdział i przepraszam za błędy jeśli się zdarzą. Przepraszam też za ten podkreślony fragment tekstu, nie umiem tego naprawić :(.
_________
Ginny Weasley obudziła się wczesnym rankiem w Norze. Wiatr hulał za oknem, rośliny powiewały razem z nim. Przetarła zaspane oczy i ziewnęła. Rozglądnęła się po pokoju. Obok ściany stał jej zapakowany wózek, gotowy odjechać razem z nią do Hogwartu. "Czwarty rok. Mam wrażenie jakbym dopiero co była pierwszoroczną." Uśmiechnęła się na wspomnienie, gdy biedna mała ruda dziewczynka przekroczyła próg szkoły przestraszona co ją tam spotka. Już pierwszy rok był okropny .Gdy wpadła w ręce Toma Riddle'a. Nadal pamięta każdą straszną sekundę którą z nim przebyła. Otrząsnęła się z tego wspomnienia. Ginny pamiętała dobrze każdą krzywdę którą ktokolwiek jej wyrządził. Na przykład Draco Malfoy ze swoim ojcem. On uwielbia obrażać jej rodzinę.
Ziewnęła jeszcze raz, po czym wstała z łóżka by przygotować się na śniadanie.Wyszła do łazienki. Miała szczęście, akurat z pokoju wychodził jej starszy o rok brat Ron. Podbiegła do drzwi.
- Nie tym razem braciszku, jestem pierwsza!
Pokazała mu język i zamknęła drzwi. Wiedziała, że zdenerwowała brata. Zawsze narzekał, gdy wymykała się pierwsza do łazienki, bo podobno tak dłuuugo to trwa. "Przesadza" pomyślała Ruda. Wykąpała się, rozczesała włosy, który rozpuściła swobodnie na ramiona i ubrała swoje ulubione dżinsy i czarny t-shirt z brązowym sweterkiem, zapinanym na guziki. Na nogi zwykłe czarne tenisówki. Spojrzała na zegarek w łazience. "Niech Ron nie przesadza, trwało to raptem pół godziny". Wyszła z łazienki i udała się na dół, na śniadanie. Gdy była już w jadalni, spostrzegła, że jej mama szykuje już śniadanie. Przy stole siedział narazie tylko Harry. Który ostatnio mieszkał u nich.
- Cześć mamo, cześć Harry. - usiadła obok Harry'ego na krześle. - Podasz mi miskę, mamo?
- Oczywiście skarbie, proszę. I masz tutaj płatki. Smacznego. - Uśmiechnęła się do córki promiennie. - Co dla Ciebie Harry? Pewnie jesteś głodny, taki chudy chłopiec. Co byś zjadł?
- Wystarczą płatki pani Weasley, dziękuję - Chłopak uśmiechnął się zakłopotany.
Spokój został przerwany, kiedy do kuchni wkroczyli Fred i George - bliźniacy.
- Witaj matko, witaj siostro, witaj Harry - powiedzieli chórem. - Co dzisiaj szykujesz na obiad poczciwa matko? - zapytał Fred.
- Gotuję jajka. Jeśli chcecie to będą zaraz, a jak nie to macie do wyboru płatki.
- Dobra, zjemy po jajku.
Później do śniadania doszedł Ron i Artur Weasley. Kiedy cała rodzina skończyła jeść, wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia. Ginny razem z wózkiem była przed domem. Kiedy wszyscy byli przed domem, wyjeżdżali autem po kolei z wózkiem i z dziećmi. Musieli jechać na dwa razy, bo auto może i magiczne, ale wielkość miało normalną.
Po jakichś 40 minutach wszyscy byli już na peronie. Wsiadali do pociągu. Ginny zajęła miejsce obok Luny Lovegood i Nevila Longbotom'a Wyglądała przez okno, widziała rodziców machających do niej. W tlumie ludzi spostrzegła chłopaka przepychającego się do pociągu. Miał blond włosy. Tak jasne, że wyglądały jak utleniane. Poznała go od razu. Draco Malfoy, spóźniony. Za nim szedł jego ojciec Lucjusz i matka Narcyza. Jego ojciec jak zwykle miał surową minę, a matka zatroskaną. Chłopak uchwycił jej spojrzenie, ich oczy się spotkały. Wtedy Ginny szybko udała, że patrzy gdzie indziej, nie na tego snoba. Pociąg dostał sygnał do odjazdu i ruszył..
Ten dzień zaczął się dla Draco okropnie. Obudzony o świcie koszmarami musiał dopakowywać rzeczy do walizek, które zabiera do Hogwartu. "To szkoła w ogóle bez przyszłości." taką miał o niej opinię. Szybko ubrał czarne dżinsy, granatową koszulkę i czarną marynarkę. Śniadanie z rodzicami przebiegło jak zwykle w milczeniu, szybko zjadł przygotowaną przez mamę sałatkę po czym mruknął do rodziców:
- Jestem gotowy, możemy jechać.
Jego ojciec zerwał się ze stołu, odłożył Proroka Codziennego, ubrał płaszcz i wyszedł na dwór. Jego matka ubrana w futro wyszła za nim. Draco popatrzył za rodzicami, spoglądnął na gazetę ojca. Nagłówek głosił "Nowy nauczyciel obrony przed czarną magią w Hogwarcie - Dolorez Umbridge."
"Co roku zmieniają nauczyciela, normalka." Popatrzył na zegarek. "Szlag! 10 minut do odjazdu." Wyszedł pośpiesznie za rodzicami.
Na peronie był już tłum ludzi. Przeciskał się pomiędzy zatroskanymi rodzicami machającymi do swoich odjeżdżających dzieci. Gdy był już przy pociągu, zobaczył, że Ginny Weasley patrzy się na niego. Gdy na nią spojrzał szybko odwróciła wzrok. Uśmiechnął się półgębkiem. "Głupia ruda dziewczyna, nie przepadam za nią"Pomyślał. "Ale czyżby ona wyładniała? Wygląda dojrzalej." przebiegło mu przez głowę. "Nonsens" Potrząsnął lekko głową jakby chciał pozbyć się tych myśli o Weasley'ce. Wszedł do wagonu, usiadł obok Craba, Goyle'a i Pansy. Pociąg dostał sygnał do odjazdu i ruszył.
Mi też bardzo spodobał się ten paring :) w sumie pasują do siebie i teraz nie wyobrażam sobie Dracona z nikim innym. Zaczyna się ciekawie, choć rozdział trochę krótki, ale jest super!
OdpowiedzUsuńCo do błędów to wydaje mi się, że powinno być "spojrzał", a nie "spoglądnął"