Cześć. Spodziewam się, że raczej nikt nie czyta moich wypocin, ale i tak dziękuję każdej osobie która to czyta. Staram się pisać ciekawie, i PRZEPRASZAM za błędy. Wiem ,że pojawiły się w pierwszym rozdziale , ale postarałam się je poprawić. I naprawdę nie wiem dlaczego ten tekst jest taki "podkreślony". Przepraszam ale nie umiem tego naprawić :C
______________
Dopiero pod wieczór pociąg dotarł do Hogwartu. Na peronie jak zwykle czekał Hagrid który prowadził pierwszorocznych. Ginny obserwowała przestraszone dzieciaki wychodzące z pociągu i ten ich przerażony wzrok na widok pół-olbrzyma. Miała na sobie już szatę ze swojego domu - Gryffindoru. Wszyscy z jej rodziny trafiali do gryfonów. Z zamyśleń wybudziła ją Luna stukając ją w ramię.
- Halo, obudź się. Wychodzimy z pociągu. Nevill już wyszedł.
- Okej, dzięki. Zagapiłam się - uśmiechnęła się do koleżanki po czym wyszła za nią z wagonu. Mijała znajome twarze z różnych domów. Kiedy już wyszła, zauważyła brata Rona z przyjaciółmi Harry'm i Hermioną. Podeszła do nich z Luną.
- Cześć wam. Hermiona, słyszałaś o nowej nauczycielce? Podobno nie ma zbyt dobrych opinii. I ma fioła na punkcie kotów. - zachichotała. - słyszałam, że ma mnóstwo talerzyków z kotami. Ktoś taki musi być walnięty.
- Ginny, uspokój się. Nie widzisz, że wszyscy już idą. Zaraz się zgubisz - powiedział Ron surowym tonem. Ruda przewróciła oczami.
- Uspokój się. Nie jestem już dzieckiem. - odparowała, ale poszła z Luną za grupa kierującą się w stronę szkoły.
W tym samym czasie Draco Malfoy także podążał w stronę szkoły. Szedł za grupą ze Slytherinu. Obok siebie miał swoich "pachołków" Crabba i Goyle'a. "Zawsze wygląda jakby mnie chronili. Przecież oni nie mają nic w głowach. To idioci. Jak wszyscy z tej szkoły". Popatrzył na otoczenie i zauważył pierwszorocznych idących za Hagridem. "Kolejny rocznik który próbują nabrać na super szkołę. Dzieciaki myślą, że coś tu osiągną".
Kiedy siedzieli już w Wielkiej Sali profesor Dumbledore jak zwykle powitał nowych uczniów, później była ceremonia przydziału. Draco siedział zgarbiony, nie obchodziło go co ten stary piernik mówi. Dla niego liczy się tylko "ochrona uczniów". Zawsze był pewny siebie, a Voldemort z łatwością dał by sobie z nim radę. Jego ojciec był śmierciożercą i chciał aby syn kontynuował "tradycję". Ale on sam nie wiedział, czy tego chce. Nie popierał decyzji Dumbledora, ale Voldemort czasami czynił aż ZA bardzo źle. Jednak wersja dla jego rodziców była oczywista, przecież ich syn musi być zwolennikiem Czarnego Pana.
Kiedy pojawiło się przed nim jedzenie, nie ruszyło go to. Nic nie tknął, zagłębił się w przemyśleniach.
Ginny po zjedzeniu kolacji razem z grupą Gryfonów szła do ich salonu. Później weszła do sypialni. Jak zwykle zajęła to samo łóżko. Obok Hermiony i Parvati Patil. Zawsze żałowała, że nie może mieć łóżka obok Luny, bo ta była w domu krukonów. Rozpakowała rzeczy z wózka, przebrała się w piżamę i położyła się spać. Podróż do szkoły totalnie ją wykończyła. Marzyła tylko o tym bym zasnąć.
Jej sen był dziwny. Była na polanie. Świeciło słońce, niebo było niebieskie. Obok siebie miała las, zielony, radosny. Nie taki jak Zakazany Las. Ten ją zapraszał, nie bała się do niego wejść. Trawa była soczyście zielona. Gdzieniegdzie rosły kępki kwiatów. Róż, tulipanów, stokrotek. Ginny miała świadomość, że to sen. Mogła zostać na polanie, jednak postanowiła wejść do jasnego lasu. Kiedy przeszła już jakiś kawałek wyrysowanej w ziemi dróżki, drzewa zaczęły mocno szumieć, niebo ściemniało. Wszystko przeszło w atmosferę grozy. Niestety Ginny nie wiedziała gdzie iść, zaczęła biec, gałęzie śmigały ją po twarzy. Czuła bół, czuła dokładnie jak każda gałązka rozcina jej skórę. Na chwilę stanęła, aby złapać oddech. Podniosła głowę, naprzeciwko niej stał jakiś chłopak. Był odwrócony do niej plecami. Miał jasne włosy. To było oryginalne, śnił się jej Draco Malfoy?! Naprawdę? Odwrócił się do niej. Kiedy ją zobaczył, uśmiechnął się.
- Ginny, kochanie. Wiedziałem, że się zjawisz.
Pojawił się przed jej twarzą tak szybko, że jej umysł nie zdążył tego zarejestrować.
- Czekałem na Ciebie - wyszeptał. A później ich usta się złączyły.
Wtedy Ginny się obudziła. Odruchowo dotknęła warg, jakby jeszcze czuła smak jego ust. "Wyjątkowo realistyczny sen." Przeczesała palcami włosy i padła na poduszki. Głośno wypuściła powietrze. "To pewnie przez przemęczenie." Chciała zamknąć oczy, ale w salonie usłyszała szmer. Ktoś wchodził przez wejście. Zerwała się z łóżka, chwyciła różdżkę i powoli zmierzała ku salonowi.
_____________
Przepraszam, że tak krótko, ale muszę iść do sklepu i postaram się dodać 3 rozdział jak wrócę. Przepraszam za błędy jeśli się pojawią. I mam nadzieję, że się spodoba ; )
~Neli~
Nie łam sie piszesz gEnialnie :D ;)
OdpowiedzUsuńczytam wszystko :D
chcesz to wpadnij do mnie i mnie wesprzyj :D dopiero zaczynam ;*
http://ginevra-riddle.blogspot.com/