wtorek, 24 lipca 2012

3.

Ja już zaczynam pisać 3 rozdział a nie wiem czy to ktoś w ogóle czyta !
Moglibyście napisać komentarze, jeśli czytacie co sądzicie o mojej twórczości :D
Mam nadzieję, że 2 rozdział trochę was trzymał w napięciu :>
Myślałam o kontynuacji 2 rozdziału przez cały dzień i noc i wymyślałam fabułę.
Mam nadzieję, że się spodoba.
______________________

Ginny z różdżką powoli zmierzała ku salonowi, ale najpierw stwierdziła, że obudzi Hermionę. Ona najbardziej znała się na zaklęciach i jej pomoże. Podeszła do jej łóżka.
- Hermi. Psstt.. ej obudź się ! - potrząsnęła przyjaciółką. Hermiona powoli otworzyła zaspane oczy.
- Co.. co.. co się dzieje? - ziewnęła.
- Słyszałam, że ktoś wchodzi. Wszyscy śpią ! To musi być włamywacz.
- Oj, Ginny. Jestem pewna, że to jakiś gryfon się wymknął, ale pójdę z Tobą jeśli chcesz się upewnić. - Wstała, chwyciła za różdżkę i wyszła na korytarz. Rozglądnęła się.
- Tutaj nikogo nie ma, choć pójdziemy do salonu. 
- Pójdę przodem - zaproponowała Ginny.
Hermiona szła za dziewczyną oglądając się za siebie. 
- Tutaj nikogo nie..
- PETRIFICUS TOTALUS ! - usłyszała Ginny, ale to nie był głos jej przyjaciółki, kiedy oglądnęła się za siebie zobaczyła tylko Hermionę leżąca na ziemi.
- Hermiona ! Podbiegła do niej. Nagle przeszedł ją zimny dreszcz. To uczucie, pojawiało się wtedy gdy ktoś ją obserwował. Powoli zaczęła się odwracać, zauważyła tylko donicę w czyiś rękach a później zemdlała.


Ginny obudziła się ze straszliwym bólem głowy. Słyszała urywki jakiejś rozmowy, była tylko półprzytomna i wyłapywała tylko momenty zdań.
- ... musiałeś donicą? bez..
- .... stanowczy....miałem zrobić? zostawić...
- ....znalazłeś...szukałeś?
- ...chyba...nie...
-...sprawdzić.... raz...
wtedy pochłonęła ją ciemność.


Kiedy obudziła się za drugim razem, ktoś ją niósł. Czuła jak lekko podskakuje z każdym krokiem tej osoby. Nie miała siły otworzyć oczu, choć była ciekawa kto ją niesie. Była pewna, że z opresji uratował ją któryś z braci, ale jej bracia nie używają perfum a tutaj idealnie wyczuwała męskie perfumy. Ale przecież... to nie możliwe. Malfoy używa takich samych, kiedyś jak obok niego przeszła to dało się poczuć. wtedy stwierdziła, że musiał wylać na siebie całą butelkę ale teraz, zapach był nawet przyjemny. Ginny zesztywniała.  TO MALFOY JĄ NIÓSŁ ! O cholera, ona musi od niego uciec. Gwałtownie otworzyła oczy i... nie pomyliła się. Niósł ją Draco. Spojrzał na nią i dziewczyna dokładnie zobaczyła jego szare oczy, surowe szare oczy. Jak zwykle miał martwy wyraz twarzy.
- Co- co- co ty robisz? - spytała
- Niosę Cię.
- Dlaczego? Posłuchaj, obudziłam się i mogę iść sama.
- Raczej wątpi żebyś mogła iść sama.
- Dlaczego niby?! - była wściekła. Raczej nie zauważyła, żeby coś jej się stało więc z łatwością mogła stanąć na własnych nogach a ten idiota mógłby się wypchać !
- Posłuchaj mnie, dobra? Znalazłem Cię na korytarzu, obok Ciebie była donica. Bez problemu stwierdziłem co się stało. Ktoś rozbił Ci donice na głowie, rozumiesz? A ty upadając skręciłaś kostkę, a Ja znalazłszy cię jestem za Ciebie chwilowo odpowiedzialny więc niosę Cię do salonu Gryffindoru byś mogła odpocząć. Załapałaś?
- Nie jestem słaba, dam sobie radę. 
- Hm.. okej, skoro jesteś taka pewna to proszę. - opuścił ją. Ginny stanęła na nogach, postawiła krok prawą nogą, a później lewą .. AUU! Poczuła przeszywający ból w kostce. Jakby ktoś wbijał jej igły do kostki. Z bólu aż chciała płakać. 
- No widzisz nie jest tak źle? - próbowała udawać, żeby nie wyjść na słabą. Malfoy podniósł jedną brew. Z kolejnym krokiem upadła. Cicho syknęła z bólu.
- Okej, nie dam rady iść. Poddaje się. - Draco uśmiechnął się z satysfakcją.
- Mówiłem - powiedział, i wziął ją na ręce. Po 5 minutach byli już przed obrazem Grubej Damy. Malfoy postawił dziewczynę na ziemi. 
- Dasz radę?
- Dojść do salonu? No jasne, możesz iść.
- A dziękuję?
- Nie prosiłam się żebyś akurat TY mnie znalazł no ale dzięki.
W duchu jednak Ginny nie była pewna czy uda jej się wejść do salonu. Kiedy Draco odszedł wypowiedziała hasło i z wielkim trudem pokuśtykała na kanapę przed kominkiem. Popatrzyła na zegarek. "Oh super, wszyscy gryfoni na lekcjach." Miała trochę czasu dla siebie, ale biorąc pod uwagę, że nie mogła się ruszyć niewiele mogła zrobić poza leżeniem na kanapie i wpatrywaniem się w ogień..

________________________

Nie wiem czy się podoba, ale jestem zadowolona z tego rozdziału :D
Piszcie czy wam się podoba i w ogóle.
Jeśli są błędy to przepraszam !

1 komentarz: