poniedziałek, 27 sierpnia 2012

11.

Siema wszystkim. Więc, dzisiaj już 11 rozdział :D Mam nadzieję, że opowiadanie wam się podoba. Taki krótki rozdział , ale coś dodam żebyście mnie nie opuścili ;p. Przepraszam za błędy jeśli się zdarzą i zapraszam do czytania ;)
______________

Kolejne dni toczyły się w normalnym tempie. Po 2 dniach, po śniadaniu Ginny zobaczyła przez okno nadlatującą sówkę z listem. Otworzyła okno , a zwierzę wleciało do kuchni i usiadło na stole wyciągając nóżkę z listem do przodu. Dziewczyna powoli odwiązała list i wrzuciła sówce do woreczka przy drugiej nóżce zapłatę.
- Czyżby to list od Draco ? - George uśmiechnął się. W tej samej chwili Fred z drugiej strony wyrwał jej list z ręki.
- Oh.. to tylko Hermiona. Ciekawe o czym pisze. Mam sobie poczytać ?
- Zostaw ten list Fred! Oddawaj!
Fred podniósł list do góry tak, żeby siostra nie mogła go dosięgnąć. Jednak Ginny wyciągnęła różdżkę którą zawsze nosiła ze sobą na wszelki wypadek i krzyknęła:
- Accio list!
Kartka papieru wyfrunęła Fred'owi z ręki i wleciała do wyciągniętej dłoni dziewczyny. Obróciła się na pięcie i szybko wbiegła po schodach do pokoju, żeby bracia nie mogli dalej jej dokuczać. Szybko rozwinęła list i zaczęła czytać.

Droga Ginny
Z początku może napiszę co sądzę o sprawie z Ronem. Wiesz jaki on jest. On gniewa się długo ale po jakimś czasie przebacza. Też nieraz się z nim kłóciłam. Powinnaś się z nim pogodzić, żeby nie dawał sobie dodatkowych powodów dlatego, że się na niego wydzierasz. Jak to mówią "Kłamcy zawsze się denerwują, kiedy przyłapie się ich na kłamstwie." Więc powinnaś dać sobie spokój. A co do bliźniaków, to wiesz przecież, że są typami żartownisiów ale kiedy trzeba potrafią zachować powagę i dotrzymać tajemnicy.
Co do sprawy z Draco. Hm.. szczerze spodziewałam się tego. Widziałam jak na niego reagujesz i patrzysz na niego na Wielkiej Sali. Trudno mi jest o tym myśleć, bo zawsze przypominam sobie o tym jak Malfoy mnie przezywał od.. szlam. Nie potrafię sobie wyobrazić jeśli byś z nim była. Rozumiem dlaczego nie chcesz przyznać się Ron'owi. Nie zrozum mnie źle, nadal jestem twoją najlepszą przyjaciółką i nawet jeśli zakochałabyś się w Voldemorcie nic by to nie zmieniło. (Okej może to lekka przesada)


Ginny zaśmiała się cicho, po czym wróciła do lektury.

No i jeszcze chciałam napisać, że mogę przyjechać w następny tydzień. W poniedziałek mogłabyś przyjechać razem z tatą po mnie do Londynu? Rodzicom najbardziej by pasowało. Muszę kupić im jeszcze jakieś prezenty. A jak tam tobie mijają święta?
Pozdrów rodziców no i braci ;-)
                                                                                    Hermiona


Ginny schowała list na samo dno szuflady biurka. Miała nadzieję, że nikt z jej rodziny akurat tam nie będzie grzebał. Dziewczyna wyszła na korytarz, miała ochotę przespacerować się. Zeszła po schodach. W kuchni była pani Weasley, która gotowała już obiad. Na odgłos kroków odwróciła się.
- Ginny! W samą porę, pomożesz mi przy obiedzie. - uśmiechnęła się do córki.
- No tak, ale ja.. chciałam.. iść..
- Mamie nie pomożesz no co ty? Dzisiejszy obiad będzie bez magii. Sprawdzam się ile jeszcze potrafię bez czarów. - zaśmiała się.- ubijaj mięso, później je opanieruj i usmaż na patelni, dobrze? Ja w tym czasie obiorę ziemniaki. - Molly przysunęła sobie drewniany taboret po czym usiadła i z nożem w ręce i ziemniakiem w drugiej, zabrała się do pracy.
Ginny wzdychając zaczęła ubijać mięso. Jak zdążyła się zorientować na obiad były kotlety z piersi z kurczaka.
Po jakiejś godzinie i trzydziestu minutach ruda skończyła pracę w kuchni. Umyła ręce, po czym wróciła do siebie do pokoju. Tyle z mojego spaceru. Otworzyła drzwi i zobaczyła Rona w jej pokoju grzebiącego w jej torebce. Kiedy dziewczyna weszła jej brat szybko podniósł głowę. Kiedy zobaczył Ginny stojącą w drzwiach jego twarz oblała się szkarłatnym rumieńcem i szybko upuścił torebkę z której wypadło czarne pudełeczko. BRANSOLETKA! Ruda szybko chwyciła pudełeczko.
- Co ty robisz Ronald?
- Ja.. yy.. ja tak tylko... prze-przechodziłem i..
- Przechodziłeś? I co? Tak po prostu postanowiłeś pogrzebać w mojej torebce? Gdzie jeszcze szperałeś? - Spanikowała, myśląc o liście leżącym na dnie szuflady.
Ron odetchnął.
- Musiałem wiedzieć czy jesteś z Draco. Nie jestem przekonany do tego czy mówisz prawdę. Przeszukałem tylko torebkę, na więcej nie starczyło mi czasu. - Chłopak opuścił głowę, nerwowo skubiąc rękaw swetra Weasley'ów. Widać było, że czuje się zakłopotany.
- Powiedziałam Ci przecież, że nic mnie z...
- Co jest w tym czarnym pudełeczku?
-Co?
-Pytam, co znajduje się w tym pudełeczku które próbujesz ukryć za sobą.
-A to.. pf.. to tylko.. ee.. prezent od Hermiony. Tak. Bransoletka od niej.
- Pokażesz mi?
-Co? Yy.. no tak, jasne. - Ginny otworzyła pudełeczko. Przez chwilę Ron wpatrywał się w zielono-czerwoną błyskotkę, po czym spytał.
-Dlaczego jest czerwono-zielona a nie czerwono-żółta? Pomyliły się jej kolory jej własnego domu?
- Ona.. nie kierowała się kolorami jej domu, tylko kolorami świąt. Widzisz, według Miony kolory świąt to właśnie zielony i czerwony no i lew, który oczywiście oznacza Gryffindor. W ogóle? Dlaczego ja się tobie tłumaczę? Wyjdź z tego pokoju. Poproszę rodziców, żeby założyli mi zamki w drzwiach.
Ron posłusznie wyszedł zostawiając siostrę samą w pokoju. Ginny usiadła na łóżku, głośno wypuszczając powietrze. Szybko schowała czarne pudełeczko wraz z zawartością pod materac. Mało brakowało..Usłyszawszy głos mamy, wołającej na obiad, ruda wstała i udała się do jadalni. Siadając przy stole zerknęła na miejsce Rona, ale brata nie było.

Ron siedział w swojej sypialni, gryzmoląc piórem po kartce papieru. Gorączkowo próbował opisać całą sytuację w liście który miał zamiar wysłać do Harry'ego.

NIE UWIERZYSZ! Przeszukiwałem dzisiaj pokój Ginny i ona.. przyłapała mnie na tym, ale nie o to chodzi. Kiedy upuściłem torebkę, wypadło z niej czarne pudełeczko w którym była bransoletka! Zielono-czerwona z lwem. Kiedy zapytałem ją o zawartość, zaczęła się JĄKAĆ po czym wymamrotała, że to od Miony. Wiesz co myślę? Że to Malfoy jej to dał. Napisz co o tym sądzisz i wbijaj do mnie w przyszłym tygodniu.
                                                                                                       Ron


Chłopak miał wątpliwości co do tego, że przyjacielowi uda się rozczytać list, jednak postanowił go wysłać. Po tym jak wypuścił sowę z pokoju, zszedł na dół. Bliźniacy kończyli już jeść, a on nawet nie miał obiadu!
- Ron! Gdzie byłeś? Wołałam i wołałam. Obiad prawie Ci wystygł. Siadaj!
Weasley usiadł na krześle i szybko zjadł przygotowany przez mamę i Ginny posiłek. Zerknąwszy też na nadgarstek siostry, stwierdził, że nie założyła bransoletki. Po skończonym obiedzie nie odzywając się do nikogo wszedł do swojego pokoju zamykając drzwi. Położył się na łóżku i zasnął. Dopiero pod wieczór, przed samą kolacją obudziło go skrobanie w szybę. Przetarł oczy po czym odwrócił się i zobaczył małą sówkę uderzającą w okno stópką do której przywiązany był list. Ron zerwał się z łóżka, szybko otworzył okno i wpuścił zwierzę do środka. Odwiązał jej kartkę i wypuścił. Szybko rozwinął papier.

Nie za bardzo mogę teraz pisać. Dursley'owie są strasznie źli, bo ich idealna wigilia na razie nie wypala. Wiesz, nie potrafią nic zrobić i wszystko się im rozpada. Twierdzą, że to moja wina ale oczywiście to tylko pech. Mógłbym przyjechać do Ciebie na wigilię. Oczywiście, jeśli chcesz, bo.. nie chcę się narzucać. Porozmawiamy o Ginny u Ciebie, teraz nie mam czasu. Wuj wali w moje drzwi i wrzeszczy żebym pomógł im wnieść choinkę do domu. Odpisz jeśli, mogę przyjechać już jutro.
                                                                                                   Harry


Ron nie musiał nawet pytać rodziców o zgodę. Szybko naskrobał do Harry'ego odpowiedź żeby przyjeżdżał.

Ginny uchyliła drzwi wejściowe które ciężko zaskrzypiały po czym wymknęła się na dwór. Wiał wiatr, drzewa delikatnie się kołysały. Dziewczyna usiadła na huśtawce, którą jej tata zamontował jej na drzewie kiedy miała 5 lat. Uśmiechnęła się na samo wspomnienie. Wrzeszczała wtedy, że chce mieć taką huśtawkę, oczywiście Artur spełnił zachcianki córeczki. Ruda dotknęła poobcieranych sznurów na których wisiała huśtawka. "Dziwne, że jeszcze nie pękły. No tak, pewnie tata użył jakiegoś zaklęcia na wytrzymałość." Zeszła z huśtawki i rozejrzała się po ogrodzie. "Ciekawe jak wygląda ogród Draco? Pusty, ze skoszoną trawą, wszystkie grządki równiutko posadzone, a może zarośnięta dżungla?" Po wyobrażeniu sobie całej rodziny Malfoy'ów w ogrodniczkach kopiących dziury w ziemi, podlewających kwiaty i sadzących grządki wybuchnęła śmiechem. "Ciekawe czy on o mnie myśli?" Przypomniała sobie ich pierwsze bliższe spotkanie, kiedy Draco niósł ją na rękach. Miała wtedy skręconą kostkę.
Nagle usłyszała za sobą szum. Odwróciła się i zobaczyła małą postać na miotle lecącą w jej stronę. Kiedy postać się zbliżyła Ginny rozpoznała Harry'ego. Chłopak powoli wylądował przed Norą.
- Harry! Cześć! Co ty tu robisz?
- O nie.. Ron nikogo nie uprzedził, że przyjeżdżam?
- Coś tam mówił mamie, ale miałeś być jutro.
- Dursley'owie nie dają mi żyć. Nie wytrzymałem.
- Nie mam nic przeciwko, że jesteś wcześniej. Nie chciałam żeby tak to zabrzmiało. O pewnie Ci zimno. Wchodź do środka.
Ginny razem z Harrym weszła do domu.
- RONALD! - zawołała dziewczyna. - KTOŚ DO CIEBIE!
- Co? Kto to? - Ron schodził ze schodów - Harry! Cześć stary, niespodziewałem się Ciebie.
- Przyjechałem wcześniej, mam nadzieję, że to nie problem.
- Nie jasne, że nie. Wiesz, chodź do...
- HARRY! Witaj kochaneczku!
- Pani Weasley, dzień dobry.
Molly przytuliła chłopaka.
- Co oni Ci dają do jedzenia. Strasznie schudłeś, jesteś głodny?
- Nie, dziękuję. - Harry uśmiechnął się życzliwie, po czym ruszył za Ron'em do jego pokoju.

Ron zamknął drzwi, upewnił się jednak czy Ginny nie podsłuchuje.
- Co myślisz o sprawie z Ginny?
- Nie do końca wszystko rozumiem. Podejrzewasz, że bransoletka jest od Malfoy'a tak?
- No to by wyjaśniało kolory. Zielony slytherin a czerwony gryffindor.
- Trochę nietypowe połączenie..
- No wiem, ale zauważyłeś, że on jej w ogóle już nie dokucza? W zeszłym roku nazywał ją bez przerwy Rudą Marchewą Weasley. Nagle mu się odwróciło?
- Nie mam pojęcia Ron. Nie rozmawiam z nim.
- Ginny też bluzgała na niego kiedy tylko mogła a teraz go nawet broni jeśli w jej obecności coś złego na niego powiesz.
- Stary, rozumiem Cię, że się martwisz to w końcu twoja siostra, ale.. nie uważasz że przesadzasz?
- Ja przesadzam? Czy ty nie widzisz co się dzieje? Ja.. pokażę Ci to. Jak Ginny pójdzie dzisiaj do łazienki pójdziemy do jej pokoju i pokażę Ci tą bransoletkę, no i spróbujemy coś jeszcze znaleźć.
- Okej, możemy spróbować.

2 komentarze:

  1. Genialne! Nie spotkałam się jeszcze z opowiadaniem o Ginny i Draco :)Z tą bransoletką - świetny pomysł. Faktycznie zielony w zestawieniu z czerwonym może wzbudzać podejrzenia. Ron nieładnie postąpił, przeszukując torebkę siostry, ale dzięki Bogu, listu nie znalazł. Fajnie, że Harry spędzi święta z Weasley'ami. Możesz informować mnie o nowych rozdziałach? Jeżeli masz ochotę, zapraszam Cię do przeczytania mojego opowiadania o rodzinie Weasley-Potter pisanego z perspektywy Rose Weasley. [wealsey-diary.blogspot.com] Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Okej , będę pisała Ci komentarze jeśli pojawi się nowy rozdział :D

      Usuń