niedziela, 2 września 2012

12.

Heja. Dzisiaj taki krótki rozdział, jednak postanowiłam wrzucić coś przed początkiem roku szkolnego który jest jutro. Taa... mugolska szkoła. A jak się bawicie w Hogwarcie czarodzieje?
WAŻNA INFORMACJA!
W czasie roku szkolnego rozdziały nie będą publikowane tak często jak w czasie wakacji. Będę miała BARDZO mało czasu na pisanie. Mam więcej nauki i naprawdę mam takich nauczycieli którzy oczekują od uczniów dużo, więc przepraszam. Będę dodawała rozdziały ale, będę jeden pisała baardzo długo. Z góry przepraszam :3
A teraz czytajcie:
__________________

Harry i Ron siedzieli w pokoju, dopóki nie usłyszeli zamykanych drzwi łazienki. Ron szybko wybiegł na korytarz, po czym zapukał w drzwi łazienki.
- Ginny? To ja.. muszę do toalety, mogę?
- Nie? Trzeba było iść wcześniej. Twój problem. - W jej głosie dało się wykryć nutkę jadu, chociaż Ron nie mówił serio. Chłopak pokazał Harry'emu uniesiony kciuk i obaj szybko weszli do pokoju rudej.
- Accio pudełeczko z bransoletką! - spod materaca wyfrunęło czarne pudełeczko. Ron szybko je otworzył pokazując przyjacielowi zawartość.
- Widzisz? Jak dla mnie wygląda na prezent od Malfoy'a.
- A jeśli Hermiona naprawdę jej to dała? - Harry miał takie nadzieje. Od roku podobała mu się Ginny i nie chciał, żeby taka dziewczyna zmarnowała się dla kogoś takiego jak Malfoy.
- Wierzysz w to? Musimy szybko coś jeszcze znaleźć. Jakieś dowody.. gdybym był dziewczyną gdzie schowałbym jakiś swój sekret? Może w szufladzie? - Ron przetrząsnął szufladę Ginny a pod papierami leżał list.
- Stary! Tu jest jakiś list. Możemy się czegoś z niego dowiedzieć!
- No nie wiem Ron.. a jak zorientuje się, że jest w innym miejscu? Będziesz pierwszym podejrzanym, wiesz?
- No coś ty. Chodź zerknijmy. - chłopak szybko chwycił kartkę. Po przeczytaniu treści, wydukał:
- Stary.. nie- nie uwierzysz..

Ginny wzięła długi prysznic, umyła włosy. Kąpiel zrelaksowała ją. Ubrała luźny t-shirt i krótkie spodenki i rozczesała włosy. Na nogi założyła swoje czerwone kapcie. Ubrania wrzuciła do kosza na brudy i otworzyła drzwi z łazienki.

Ron usłyszał klamknięcie łazienkowych drzwi.
- O CHOLERA! Stary... nie dobrze. Ginny tu idzie. - Spanikowany Ron zrobił się cały czerwony i podrygując nerwowo powtarzał:
- Ona nas zabije Harry. Zabije...
Harry zorientował się, że w kieszenie ma pelerynę niewidkę. Szybko naciągnął ją na siebie i Ron'a. W ostatniej chwili udało im się skryć, ponieważ w drzwiach stanęła Ginny. Dziewczyna podeszła do łóżka i zobaczyła list od Hermiony leżący na nim. Ze zdziwionym spojrzeniem zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.
- Odwrót stary. Ani drgnij. - wyszeptał Ron.
Ginny gwałtownie odwróciła się w stronę z której usłyszała szept. Podeszła do chłopaków powoli po czym zerwała z nich pelerynę niewidkę. Nie odzywała się do nich ani słowem, tylko wpatrywała się w nich obu z nienawiścią.
- Zawiodłam się na tobie Harry. Akurat po Tobie spodziewałam się, że nie wierzysz w te bzdury które on opowiada!
- Bo nie wierzę.. ja.. ja.. - chłopak nie wiedział jak ma się wytłumaczyć.
- Jesteście obaj żałośni.
- Tak? My? To co ten list znaczy? Dlaczego Hermiona wypisuje w nim takie rzeczy? "Co do sprawy z Draco", "Nie potrafię sobie wyobrazić jakbyś z nim była. Rozumiem dlaczego nie chcesz przyznać się Ron'owi" JA JUŻ WSZYSTKO WIEM.
- WYJDŹ. STĄD. NATYCHMIAST. - Wycedziła, po czym wypchnęła ich oboje i rozpłakała się. Ron i Harry słyszeli tylko szloch wydobywający się z gardła Ginny.
                                                          
Oboje poszli do pokoju Ron'a omówić sprawę.
- Głupio mi teraz. - Harry westchnął i przeczesał palcami włosy.
- No wiem. Ale.. ale ja musiałem to wiedzieć! I przekonałeś się, że miałem rację. Widziałeś list. Ewidentnie widać, że ona się w nim kocha. To sprawdzone. Mówiłem.
- Obchodzi Cię tylko to, że miałeś rację a nie to, że prawdopodobnie twoja siostra nigdy w życiu nie odezwie się do Ciebie ani słowem!
- Ale to Malfoy! Mogła wybrać każdego. Nawet Nevill'a ale nie jego! On jest śmierciożercą, egoistą i ślizgonem. Ona do niego nie pasuje! Ja.. WIEM! Wiem co zrobimy. Napiszemy do Draco list, żeby odwalił się od Ginny. Sowy raczej będą wiedziały do kogo lecieć.
Ron szybko chwycił kartkę papieru i pióro.

Wiemy o Tobie i o Ginny. Jeśli się od niej nie odwalisz Malfoy to gorzko tego pożałujesz. Nie pozwolę żebyś zniszczył mojej siostrze życie gnojku!
                                                                                                          Ron i Harry


- Dlaczego mnie podpisałeś?
- No a nie chcesz tego napisać?
Harry podrapał się po głowie.
- Okej, wszystko jedno. Wysyłaj.
Chłopak przywiązał list sówce po czym wyszeptał:
- Leć, do Malfoy'a.
______________

Draco Malfoy siedział w swoim ciemnym pokoju słuchając szumu wiatru za oknem. Dzień był pochmurny. Jego rodzice wyszli na spotkanie śmierciożerców na które go nie zabrali, bo "Nie dotyczy Ciebie Draco". I tak za nic nie chciał by tam iść. "Mój ojciec ustawił mi całe życie. Od początku wmawiał mi, że szlamy są najgorsze i liczą się tylko czarodzieje czystej krwi." Chłopak od początku wierzył w słowa ojca i wyzywał wszystkie dziewczyny w Hogwarcie które pochodzą z rodziny mugolów lub są biedni. W tym Granger i Ginny. "Hermiona jest jej przyjaciółką, więc skończyłem z nienawiścią do niej." Jego uczucie do rudej dziewczyny rosło z dnia na dzień. Śniła mu się prawie codziennie.. dla niej zaprzestał interesować się sprawami popleczników Voldemorta. Dla niej się zmienił, zmienił swój charakter.
Z zamyśleń wyrwało go stukanie w okno. Zobaczył małą ciemną sówkę z listem przywiązanym do stópki. Malfoy otworzył okno, zapłacił sówce za dostarczenie listu po czym odwiązywał list z nadzieją, że napisała do niego gryfonka. Treść listu zbiła go z tropu, chłopak spoważniał, jednak po chwili zaczął się śmiać. "Co on mi może zrobić? Nikt nie przerwie moich uczuć do Ginny." Zdecydował się na najśmielszy i najgłupszy pomysł jaki mógł teraz zrobić. Chwycił świstoklik a ten przeniósł go prosto na mokradła przed
Norą.
__________

Ocierając łzy gryfonka starała się skupić nad książką z transmutacji, żeby napisać wypracowanie które profesor McGonagall zadała im na ferie. Słowa były zamazane przez łzy a zdania nie chciały złożyć się w całość. Sfrustrowana rzuciła książką o ścianę. Przypomniała sobie o bransoletce i stwierdziła, że to idealny moment żeby ją założyć. Szybko zaglądnęła pod materac ale pudełeczka pod nim nie było. Spanikowana zaczęła przetrząsać pokój, po nieudolnej próbie poszukiwawczej chwyciła różdżkę.
- Accio pudełko z bransoletką!
Z kosza na śmieci wyfrunęło czarne pudełeczko. Ginny szybko powstrzymała chęć zabicia starszego brata i od razu założyła bransoletkę. Połyskiwała na jej nadgarstku. Nagle usłyszała huk gdzieś na mokradłach. Wyglądając przez okno nic nie dostrzegła, więc postanowiła wyjść na dwór. Pogoda nie była najlepsza, niedawno padało i trawa była przesiąknięta wodą. Wyjście w trampkach to nie najlepszy pomysł. Dziewczyna wygrzebała z szafy stare czarne martensy i założyła je. Ubrała też szary sweter po czym zeszła na dół.
- Mamo! Idę na spacer. - Usłyszała, że pani Weasley coś woła, ale szybko zamknęła za sobą drzwi, żeby nie musiała jeszcze ubierać pięciu swetrów co dopiero zadowoliłoby Molly. Dłonie włożyła w kieszenie swetra. Jakaś postać ubrana na czarno mignęła jej między drzewami i krzewami. Zaskoczona zatrzymała się. "Śmierciożercy?" Odetchnęła, ścisnęła różdżkę którą wzięła ze sobą i ruszyła do przodu, w kierunku gdzie zobaczyła tego kogoś. Po jakichś 10 minutach poszukiwania była w samym środku mokradeł. Rozglądała się z różdżką w ręku. Miała tak zaciśniętą rękę, że zbielały jej palce. Nagle ktoś zasłonił jej usta ręką i przytrzymał. Powoli odwróciła się. Zobaczyła przed sobą blond ślizgona ze stalo-szarymi oczami.
- Musiałem Cię zobaczyć. - wyszeptał, po czym ich usta się spotkały. Na ten pocałunek Ginny czekała od czasów kiedy zaczął jej się podobać. W brzuchu wybuchło jej miliardy fajerwerków a motylki mieszały jej w głowie.

Podobne uczucia działy się w środku Malfoy'a. Kiedy w końcu oderwał się od gryfonki, z przyzwyczajenia zerknął na jej nadgarstek. To co na nim zobaczył wywołało uśmiech na jego twarzy.
- Założyłaś moją bransoletkę.
- W końcu. - odwzajemniła uśmiech.
- GINNY! - rozległ się krzyk z niedaleka. Krzyk wydobywał się z gardła Rona..

1 komentarz: