Udało mi się dość szybko napisać przyzwoitej długości rozdział :> To macie tak, dlatego, że jak pisałam rozdziały nie będą pokazywały się tak często jak w wakacje. A teraz zapraszam do czytania ;)
__________
Spanikowana, chwyciła Draco za rękę i pobiegła w bok, żeby schować się gdzieś w krzewach.
- Ginny, oni nas zobaczą. On tu idzie, jego mina nie wyraża nic dobrego. - zabrzmiało poważnie, ale chłopak powiedział to z nutką rozbawienia w głosie.
- Czy Ciebie to śmieszy? - uderzyła go w ramię.
- Ginny! - ponownie rozległ się krzyk brata.
- Już po mnie. - przeczesała palcami włosy. - Ej.. a gdzie zostawiłeś świstoklik?
- A co, chcesz iść do mnie? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie, idioto! Ty byś miał się przenieść! - kroki Ron'a dało już się słyszeć dość blisko.
- Mam go gdzieś.. em.. - rozglądnął się. - Eh.. nie oszukujmy się. Nie mam pojęcia.
- I co ty teraz zrobisz?
- Będę musiał go jakość znaleźć.
Dziewczyna szybko pociągnęła Draco za sobą dalej od brata.
- Naprawdę nie wiesz? Błagam. Chociaż jakiś kierunek.
- Wydaje mi się, że gdzieś w środku mokradeł. To stary but. Jeśli Ron tamtędy przechodził, na pewno go znalazł. Przepraszam.. ja.. nie powinienem przychodzić, ale..
- Nic nie mów. Ja się cieszę, że przyszedłeś.
Harry szedł za przyjacielem. Wchodzili w mokradła coraz głębiej.
- Stary odpuść, tu jej nie ma.
- Jestem pewien, że szła w tym kierunku. - nieustępliwie Ron kroczył dalej.. i dalej.. i dalej. Nagle gryfon przystanął.
- Patrz! Tu jest jakiś stary but..NIE DOTYKAJ! To świstoklik.. ktoś się tu przeniósł. - Na twarzy Ron'a wykwitła niepowstrzymana żądza mordu. Zacisnął pięści. Ze wściekłością torował sobie drogę przez krzewy.
- To mógł być ktokolwiek.. nie koniecznie Malfoy.
- Jasne! Z kim innym Ginny miała by się spotkać?
- Z.. Hermioną?
- Jasne..- zadrwił.- Ona nie ma świstoklika, przyjeżdża dopiero w przyszłym tygodniu.
Nagle Harry'emu przed oczami mignęły rude włosy, jednak postanowił kryć dziewczynę. Wolał nie dawać Ron'owi kolejnych dowodów, chociaż sam był stuprocentowo przekonany, że Ginny spotyka się z Malfoy'em co gryzło go w środku.
- Widziałeś coś?
- Chyba.. chyba tam. - wskazał pierwszy lepszy kierunek. Po jakimś czasie, z gęstwiny roślin wyłoniła się Ginny.
- Ron? Harry? Co wy tu robicie? - Stasowała ich wzrokiem tak samo wściekłym jak jej mina.
- Poszliśmy szukać Cię.. my.. em..
- Widzieliśmy świstoklik. Kto tu był?
- Świstoklik? Jaki świstoklik?
- Stary but.. wiemy kto tu był Ginny. Nie kłam. To był ten sam gość co w zeszłym roku nazywał Cię rudą marchewą! - wrzasnął. Jego krzyk rozległ się echem po mokradłach.
- Odbiło Ci? Dlaczego miałabym spotykać się z Malfoy'em na mokradłach? Weź.. totalnie Cię już pogięło. - Minęła ich obojętnie, po czym ruszyła w kierunku Nory.
- Uciekasz od odpowiedzi, tak? Ja wszystko wiem..
- Stary, daj sobie spokój. - Harry chwycił go za ramię. Ron wyrwał się.
- Nie, nie dam sobie spokoju! On ją zrani. Nie potrafisz tego zrozumieć?! Jesteś jej przyjacielem.. też powinieneś się martwić. - ruszył za siostrą.
Sfrustrowana Ginny szła szybkim krokiem do domu. Nie miała ochoty oglądać twarzy jego brata. Harry widział ją na mokradłach, była tego pewna. A mimo to.. nie nagadał Ron'owi. Miała nadzieję, że chociaż jemu pozostał rozum. Spoglądnęła za siebie. Oboje szli za nią, rozmawiając o czymś gorączkowo. Przypominając sobie, że nadal ma na sobie piżamę, martensy i sweter objęła się ramionami i zaszczękała zębami. Było dobro po 20, i było już ciemno. Dziewczyna zastanawiała się czy Draco doszedł do świstokliku. Zostawiła go na środku mokradeł.. Na samą myśl o pocałunku między nimi, uśmiechnęła się a motylki w jej brzuchu zaczęły miotać skrzydełkami..
Akurat doszła do domu, otworzyła drzwi które ciężko zaskrzypiały.
- Oh.. Ginny! Gdzie byłaś? Ron poszedł Cię szukać.
- No.. wiem.. idzie zaraz za mną. Z Harry'm.
- Jesteś cała przemarznięta! Siadaj do jadalni. Już zaparzę Ci herbatę. - Molly podała jej kocyk, po czym potulnie siadła na krześle i okryła się kocem. Po paru minutach pani Weasley postawiła przed nią kubek parującej herbaty. Dziewczyna objęła go rękami, po czym usłyszała za sobą otwierane drzwi. Do jadalni wszedł Harry z Ron'em. W tym samym momencie, weszła ich mama niosąc dwa kubki z gorącą zawartością. Postawiła je na stole.
- Harry! Ron! Siadajcie, przygotowałam herbatę. Też zmarzliście, chcecie koce?
- Nie, dzięki mamo. - oboje usiedli jak najdalej od Ginny, żeby uniknąć kłopotliwej rozmowy. Niemiła atmosfera zapanowała od kiedy przekroczyli próg jadalni. Wszyscy sączyli powoli swoje napoje. W końcu Ginny wstała, zabrała ze sobą kubek i koc i poszła na górę do swojego pokoju. Po odejściu siostry Ron rozluźnił się trochę.
- Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Powtarzam to tysięczny raz, ale.. nie chcę żeby on ją zranił.. może.. nie powinienem się tym przejmować? Olać to?
- Może chwilowo udawaj, że to Cię nie obchodzi.. może wtedy Ginny odpuści.
- Masz rację.. okej, to.. chodźmy do mnie. Pogramy w Szachy Czarodziejów.
- Okej - oboje wspominali szachy czarodziejów z pierwszego roku w Hogwarcie, kiedy rozgrywali grę, a stawką było zatrzymanie Quirella i Voldemorta przed kradzieżą kamienia filozoficznego..
Ślizgon od razu rozpoznał położenie świstokliku, jednak przez pewien czas musiał pozostać w ukryciu żeby brat Ginny i jego przyjaciel go nie nakryli. Kiedy odeszli w bezpieczną odległość, chłopak szybko podbiegł do starego buta i chwycił go. Od razu przeniosło go na posiadłość Malfoy'ów. Draco modlił się, żeby rodziców nie było w domu.. od razu zaczęli by zadawać pytania. Kiedy przekroczył próg domu od razu zorientował się, że jego modły nie spełniły się. Lucjusz i Narcyza siedzieli w jadalni, rozmawiając. Kiedy wszedł oboje odwrócili się w jego kierunku.
- Draco! Gdzie byłeś? Oh.. tak się martwiłam. - Jak zwykle, jego matka była za bardzo opiekuńcza. Przytulała go i biadoliła, że "tak się martwili." Po Lucjuszu nie dało się wykryć żadnych emocji. Stał ze stalowym spojrzeniem, wpatrując się w Dracona i jego matkę.
- Lucjuszu.. sam się martwiłeś tak? - Narcyza oczami zaczęła pokazywać mu, żeby okazał trochę emocji synowi, jednak jej mąż zignorował ją.
- Oh.. tak.. tak.. dobrze, że jesteś. - Odpowiedział. Chyba tylko ktoś głuchy uwierzyłby, że naprawdę się cieszy. Draco nie odzywał się do ojca. Bolało go, że ten ignoruje go.
- Gdzie byłeś? - spytał lodowatym tonem Lucjusz.
- Oh.. w Hogsmeade. W miodowym królestwie.. nudziłem się.
- Hm.. nudziłeś się. Mogłeś zająć się czymś pożytecznym jak, ehm.. no nie wiem.. NAUKĄ?!
- Lucjuszu.. spokojnie. - Narcyza próbowała opanować sytuację.
- Twoje oceny spadają z półrocza na półrocze a Ciebie i tak mało to obchodzi! Wiesz, że trzeba być wykształconym jeśli chcesz zostać poplecznikiem Czarnego Pana?!
- A może ja nie chcę, co?
Ojciec Malfoy'a miał taki wyraz twarzy jakby właśnie zobaczył szlamę wymiotującą mu na buty.
- Od lat, nasza rodzina służy Voldemortowi a tobie tak nagle się odwróciło? Może jeszcze myślisz, że szlamy są tak samo dobre jak i my? Czarodzieje czystej krwi?!
- Wiesz.. mam w klasie taką jedną "szlamę" i jest z wszystkiego najlepsza. Lepsza ode mnie.
Po tych słowach, Draconowi został wymierzony ostry policzek ze strony jego ojca. Jego matka zakryła usta dłońmi, po czym rozpłakała się. Usiadła na kanapie i łkając nie odzywała się. W tym momencie Malfoy nienawidził swojego ojca bardziej niż Harry'ego kiedykolwiek. Wściekły ruszył do swojego pokoju i zakneblował się. Lucjusz usiadł obok Narcyzy na kanapie, a ona odsunęła się i łkała dalej. Kiedy próbował ją objąć odepchnęła go. Wstała, ubrała futro i ocierając oczy wyszła. Wściekły Malfoy rzucił najbliżej znajdującą się rzeczą. Zorientował się co to jest, dopiero kiedy było to już roztrzaskane. Wyróżnienie. Nagroda od.. Czarnego Pana. Z kawałków zaczęły unosić się zielone kłęby dymu. Przerażony Lucjusz wstał i wybiegł z domu, nie zamykając drzwi, zostawiając swojego jedynego syna samego.
Nazajutrz była wigilia. Od rana Ginny siedziała zamknięta w pokoju. Słyszała z dołu krzątanie się, gotowanie, mycie i wszystkie czynności które wykonywała jej matka. Ron i Harry zeszli już jakąś godzinę temu aby jej pomóc, ale ona nie chciała przebywać w tym samym miejscu co oni. Gryfonka wciąż przerabiała książkę z transmutacji, co nie szło jej za dobrze. Jak narazie na papierze widniały dwa słowa: Ginny Weasley. Dziewczyna wypuściła głośno powietrze i próbowała skupić się na tekście z książki. Jednak po chwili znowu poddała się i wyciągnęła spod łóżka prezenty dla wszystkich członków rodziny. Dla mamy kupiła najnowszy samogotujący mikser. Dla taty miała coś o co poprosiła Hermionę, coś ze świata mugoli, a dokładniej był to długopis. Zwyczajny, ale jej ojca intrygowały takie przedmioty. Mógł przesiedzieć cały wieczór przy stole zastanawiając się nad jednym małym długopisem. Dla Fred'a i Georg'a kupiła same słodycze. Nie miała żadnych pomysłów co mogła im kupić skoro mieli wszystko co by chcieli.. mieli plany otworzyć własny sklep, towar już mieli i wszystko było gotowe. Dla Ron'a zdecydowała się na parę skarpetek, ponieważ nie chciała nawet kupować mu nic nadzwyczajnego a teraz NIGDY by tego nie zrobiła. Harry'emu kupiła też słodycze. Szybko zapakowała prezenty i zaniosła je pod choinkę, po czym wróciła do pokoju by skończyć wypracowanie na transmutację.
W nocy dziewczyna nie potrafiła zasnąć, więc postanowiła znowu przeglądnąć prezenty. Dostała sweter Weasley'ów, jakieś ubrania, nowe buty i słodycze. Zastanawiała się jak minęła wigilia Malfoy'ów. Zebrała się z pokoju i poszła wsiąść prysznic. Szybko ubrała piżamę i wróciła do siebie, położyła się do łóżka i, co dziwne, szybko zasnęła.
Wigilia w rodzinie Malfoy'ów minęła szybko i sztywno. Draco zmusił się do wręczenia prezentu ojcu chociaż miał zamiar rzucić mu nim w twarz. Później zjadł kolację i powlókł się do siebie. Lucjusz i Narcyza usiedli przy lampce wina.
- To.. co z tym wyróżnieniem Czarnego Pana?
- Wiesz, że dostałem go niedawno. Sam nie wiem za co, ale powiedział, że jestem jego wiernym poplecznikiem i, że jeśli go stłukę.. będzie źle. - przełknął ślinę. - Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem. Voldemort mi nie wybaczy.
- Po co w ogóle go ruszałeś?!
- Wiesz, że czasem mnie ponosi, jasne?!
Draco znów słyszał krzyki rodziców w salonie, i znów z powodu Voldemort'a. Wściekły Malfoy obiecał sobie, że zniszczy go kiedyś za to, że zrujnował mu dzieciństwo.. od dawna miał już taki plan.. wiedział o horkruksach o wszystkim! Miał nawet zapas kłów bazyliszka schowanych pod deskami w podłodze. Później Voldemort kazał mu znaleźć u Potter'a jakieś horkruksy i to była myśl. Wtedy miał plan.. miał zamiar ukraść horkruksa, zniszczyć go a Jemu powiedzieć, że nic nie znalazł. Wtedy, tego szukał w dormitorium gryfonów. "Udało mi się.. prawie. Dopóki
Ginny... NIE. Nie będę myślał o niej źle." Położył się do łóżka i zasnął.
Parę dni później, Ginny wraz z ojcem za pomocą proszka FIU przenosiła się na ulice pokątną skąd miała iść do Londynu, odebrać Hermionę. Dziewczyna była podekscytowana, że jej przyjaciółka przyjeżdża. Będzie mogła się jej zwierzyć i będzie miała kogoś po swojej stronie.
Szybko ubrała swetr i buty i razem z ojcem przenieśli się na Pokątną. Przeszli do Londynu i zobaczyli Hermionę czekającą na peronie.
- Hermiona! Cześć! - Ginny podbiegła i uściskała przyjaciółkę.
- Cześć Ginny. - Hermiona uśmiechnęła się. - No i dzień dobry panie Weasley. - uścisnęła Arturowi rękę.
- Witaj Hermiono. Ciesze się, że przyjeżdżasz. Molly przygotowuje naleśniki na kolację. - uśmiechnął się. Po czym ruszył za dziewczynami z powrotem do Nory.
____
Ginny zamknęła drzwi pokoju i pozwoliła Hermionie spokojnie się rozpakować po czym od razu zaczęły rozmawiać. Ruda opowiedziała jej całą historię o mokradłach, o liście i o przeszukiwaniu pokoju.
- To w stylu Ron'a. Zawsze musi dowiedzieć się wszystkiego, nieważne za jaką cenę.
- No właśnie, to mnie już totalnie wkurza.. Nie mógłby po prostu się odwalić? Sam nie ma żadnych spraw uczuciowych dlatego miesza się w moje.
- To nadal dla mnie troszkę dziwne rozmawiać o Tobie i o Malfoy'u jako parze, ale jakoś sobie z tym poradzę. W końcu miłość to miłość.. Przyznam Ci się do czegoś. Rok temu podkochiwałam się w Fred'zie, ale to już przeszło.. jednak wtedy.. miałam wielkiego fioła na jego punkcie, ale nie miałam komu się wygadać.
- A.. teraz ktoś Ci się podoba?
- Jest taki jeden.. - Miona zarumieniła się. - Ale narazie, trudno mi o tym mówić.
- Okej.. spoko. Nie naciskam, nie musisz mówić.
- Nie chodzi o to, że nie chcę.. po prostu narazie.. em.. nie czuję, żeby to byłby odpowiedni moment.
Ginny nie wracała już do spraw uczuciowych Hermiony, wiedziała jak może to denerwować, kiedy ktoś ją o wszystko wypytuje. Resztę popołudnia spędziły na napisaniu pracy Ginny, poczytaniu, poprzeglądaniu paru magazynów i później wyśmianiu Ron'a, który w ogóle jeszcze nie przywitał się z Hermioną, Harry też.
- Wiesz, że to jednak trochę boli? To jednak moi przyjaciele i powinni zwrócić na mnie jakąś uwagę, a oni.. zwyczajnie mnie ignorują. - odetchnęła. - Wiesz co? Pójdę do nich.
- Okej.. jak chcesz. - Ruda zaśmiała się. - powodzenia.. wiesz jaki Ron jest humorzasty..
Hermiona wyszła na korytarz i zapukała do pokoju Ron'a, po czym otworzyła drzwi. Przerwała obojgu jakąś gorączkową rozmowę. Kiedy weszła od razu popatrzyli w stronę drzwi.
- O Hermiona. Cześć, kiedy przyjechałaś? - spytał Ron
- Hm.. no wiesz.. od.. no nie wiem.. 4 godzin?! Dlaczego mnie ignorujecie?
- Nie ignorujemy.. my tylko.. nie słyszeliśmy i..
- Nawet nie szukaj usprawiedliwienia Harry. Doskonale wiem, co myślicie.. że stanę po stronie Ginny, bo TAK wiem o całej sprawie i mam zamiar za nią stanąć. Za bardzo się tym przejmujesz Ron.. daruj sobie. Wpieprzasz się w jej życie uczuciowe tylko dlatego, że nie masz swojego. - wycedziła, powtarzając słowa Ginny. Wściekłość pojawiła się na twarzy Ron'a. Harry próbował go uspokoić..
- Przestań Harry. Wiesz co jeszcze? Twoje humorki działają już wszystkim na nerwy. Zobaczysz, nawet on w końcu nie wytrzyma.- mówiąc on wskazała na Harry'ego po czym wyszła trzaskając drzwiami. Na korytarzu odetchnęła licząc do dziesięciu i weszła z powrotem do Ginny.
- Nie wyszło najlepiej. - powiedziała padając na swoje łóżko, które było dostawione na czas jej pobytu w Norze. - Wygarnęłam mu to co chciałam. A oni, nie zauważyli kiedy przyjechałam, wiesz co.. niech sobie darują takie wymówki..
- Ej.. wiesz.. ja.. em.. jutro, muszę jechać do Draco. My.. musimy zrobić projekt ten na eliksiry wiesz?
- Oh.. no tak. Kazałam Seamus'owi się tym zająć, miałam już dość roboty. Zrobiłam wszystko, więc eliksirem on się zajmie.
- Będziesz mnie kryła? Mam się z nim spotkać jutro w Hogsmeade w Miodowym Królestwie. Pojedziesz ze mną, coś porobisz? Spotkasz się jeszcze z kimś, na czas kiedy ja tam będę? Proszę. To dla mnie ważne. - poprosiła błagalnym tonem.
- Okej, nie ma sprawy. Wiem, że to dla Ciebie ważne. - uśmiechnęła się.
Nazajutrz o 13:00 Ginny ubrała czarny t-shirt, dżinsy i nowe czerwone trampki do kostek. Włosy rozpuściła swobodnie na ramiona, zabrała torebkę po czym zawołała, że wychodzi z Hermioną. Kiedy były już w Hogsmeade, od razu udała się do Miodowego Królestwa. Ruda zamówiła dwa miodowe piwa, dla siebie i dla Hermiony. Kiedy skączyła sączyć piwo, akurat wszedł do knajpy Draco. Nie wyglądał najlepiej. Jego twarz była szara i smutna. Oczy miały bolesny wyraz, a włosy były jakieś w nieładzie. Podszedł od razu do ich stolika.
- Draco. Co się dzieje?
- Nie jest dobrze. - przełknął ślinę. - Moich rodziców zabrali śmierciożercy.. i mimo tego, że byli w ich szeregach, tamci nie byli pokojowo nastawieni.
________
Jeśli czytacie, to proszę komentujcie, chce wiedzieć ile osób to czyta.
dłuugi jak dotąd :D dużo przeskoków akcji i ogólnie jest ciekawie. Ron jakiś taki dziwny jest ._. nie podoba mi się jego zachowanie ani trochę. Ginny się zakochała, ulalala! Draco też.. :D :3
OdpowiedzUsuńśmierciożercy ich zabrali? matko .___. nie zabiją ich! nie mogą! tego nie ma w planach .. ;p
ja czytam!
czekam na następny ;*
Genialne! Rodziców Draco porwali śmierciożercy? :O o kurde, jest źle! Szczerze mówiąc, rozumiem Rona, jest bratem Ginny i nie dziwię się, że jest źle nastawiony do Malfoya, w końcu faktycznie nazwał ją "rudą marchewą" :) Draco kręci rodzicom, nieładnie ;D U mnie pojawił się nowy rozdział, zapraszam www.weasley-diary.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSkoro już prosisz,to się melduję. ;)Czytam od początku tylko jakoś nie chciało mi się komentować.Czekam na następny rozdział i pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne. Bardzo mi się podoba twój blog. Zapraszam na mój o Darmione
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba :D czekam na następny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;>
podoba mi się ;-)
OdpowiedzUsuńzapraszam na : http://sevmione-love.blogspot.com/
Podoba mi się :>
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
www.luna-neville-love.blog.pl
zachęcam do komentowania :D
Może reklama ?
Zostajesz nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na moim blogu: http://historiawampiryzmu.bloog.pl/ . Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń~Katherine